Recepta na życie wieczne. Czyściec (Miłujcie się), Zachomikowane i Od Was, Od Was

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na życie wieczne
Czy moment śmierci jest całkowitym unicestwieniem ludzkiej
osoby czy też przejściem w nowy, nigdy niekończący się
wymiar istnienia? Ucieczka od osobistej odpowiedzi na
pytanie o sens mojej nieuniknionej śmierci sprawia, że życie
traci swój autentyzm i okrywa się płaszczem hipokryzji.
Trzeba otwierać się na tajemnicę człowieka i szukać ukrytej
obecności Jezusa Chrystusa, który daje jedyną odpowiedź na
pytanie o sens mojego cierpienia i śmierci.
Jedyną rozsądną postawą człowieka
w obliczu śmierci jest więc przylgnięcie
do osoby Chrystusa. Może to się dokonać
tylko w „ciemnościach wiary”, o których
pisze św. Jan od Krzyża. Nie ma tu pew-
ności empirycznej, trzeba po prostu pod-
jąć osobistą decyzję poznania i przyjęcia
radosnej nowiny o zbawieniu, którą prze-
kazali nam apostołowie. To właśnie dla
mnie i dla mojego zbawienia, Bóg stał się
prawdziwym człowiekiem w konkretnym
miejscu i czasie. Wziął na siebie grze-
chy moje i wszystkich ludzi, został ska-
zany na śmierć krzyżową w Jerozolimie
przez prokuratora Palestyny, Poncjusza
Piłata. Po śmierci na krzyżu został pocho-
wany w grobie. Trzeciego dnia zmar-
twychwstał, jak sam zapowiedział i uka-
zał się wielokrotnie apostołom i swoim
uczniom. W swojej śmierci i zmartwych-
wstaniu odniósł ostateczne zwycięstwo
nad grzechem i śmiercią i zaprasza mnie
i każdego człowieka, abyśmy uczestni-
Należy szukać
– pisze Pascal –
Jeśli
ci mówię, że musisz poszukiwać, to czynię
to nie z powodu świętej gorliwości czło-
wieka pobożnego (…) Mówię, że musi-
my poszukiwać nie ze względu na ducho-
wą pobożność lub zwykłą ciekawość,
ale z powodu naszej osobistej korzyści.
Zadziwia mnie i przeraża obojętność
wobec następującej kwestii: wieczność,
którą przynosi ze sobą śmierć, jest rze-
czą tak bardzo wzniosłą, tak głęboko nas
dotyczącą, że trzeba być pozbawionym
wszelkiego poczucia logiki, aby pozo-
stać obojętnym wobec takiego proble-
mu. (…) Nie ma dla człowieka nic waż-
niejszego jak jego przeznaczenie; nic nie
jest bardziej niepokojące od wieczności,
która go wszakże oczekuje. Natomiast
wobec innych rzeczy człowiek zachowu-
je się zupełnie inaczej: boi się, ufa, zapo-
biega, informuje się. I właśnie tenże czło-
wiek, który spędza wiele dni i nocy w za-
gniewaniu i desperacji z powodu niepo-
wodzenia w karierze, zdąża bezmyślnie
ku śmierci, która jest stawką o wszyst-
ko lub nic. Jest dla mnie rzeczą strasz-
ną widzieć, jak prosty człowiek z wielką
wrażliwością zabiega o małe i przemi-
jające rzeczy, a z ogromną obojętnością
podchodzi do tego, co wielkie i wieczne
.
Jest to niepojęte zaciemnienie umy-
słu i serca, spowodowane tym, że jak
mówi Jezus:
ludzie bardziej umiłowa-
li ciemność aniżeli światło: bo złe były
ich uczynki
(J 3, 19). Aby obudzić ludzi
z letargu myślenia o swojej śmierci, Pas-
cal używa ostatecznego argumentu:
Jeże-
li wierzący myli się i skoro naprawdę
poza progiem śmierci są tylko milcze-
nie i ciemności, on się nigdy o tym nie
dowie. Jeżeli natomiast niedowiarek się
myli, jeżeli coś jest, to przez całą wiecz-
ność będzie ponosić konsekwencje swego
błędu
.
nr 5-2004 •
9
Recepta
czyli w Jego zwycięstwie. Jezus mówi:
Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem.
Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć
będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie,
nie umrze na wieki
(J 11, 25-26).
Aby wydostać się z beznadziejnej
i bezsensownej niewoli grzechu i śmier-
ci trzeba oprzeć się na
nadziei wbrew
nadziei
, że Bóg
do końca mnie umiło-
wał
(por. J 13, 1). Stając się prawdziwym
człowiekiem, zjednoczył się i pozostaje
ze mną
przez wszystkie dni, aż do skończe-
nia świata
(por. Mt 28, 20) w tajemnicy
Eucharystii, aby dawać mi udział w swo-
im zmartwychwstałym życiu. Wielu słu-
chaczy gorszyło się słuchając tego, co
Jezus mówił na temat Eucharystii:
Ja
jestem chlebem żywym, który zstąpił z nie-
ba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył
na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest
moje ciało za życie świata… Zapraw-
dę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie
będziecie spożywali Ciała Syna Człowie-
czego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie
będziecie mieli życia w sobie. Kto spoży-
wa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie
wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu osta-
tecznym. Ciało moje jest prawdziwym
pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym
napojem
(J 6, 51. 53-55).
Tylko wtedy będę wyrwany z piekiel-
nej beznadziei grzechu i śmierci, jeże-
li z całą swoją grzesznością, tak jak mar-
notrawny syn, rzucę się w ramiona Jezu-
sa, który czeka na mnie w sakramencie
pokuty, a po wyznaniu grzechów, przyj-
mę Go do swego serca w darze Eucha-
rystii.
Eucharystia to zmartwychwsta-
ły Chrystus w swoim uwielbionym
człowieczeństwie i dlatego jest naj-
większym skarbem i szczytem całego
wszechświata.
André Frossard, znany francuski
dziennikarz i pisarz, odkrył tajemniczą
rzeczywistość obecności Boga w Eucha-
rystii, dzięki przypadkowemu spotkaniu
z Najświętszym Sakramentem wystawio-
nym do adoracji w jednym z paryskich
kościołów . Tak opisuje historię swojego
nawrócenia w książce
Bóg i ludzkie pyta-
nia
(„Jedność”, Kielce 1991):
wszedłem
do kaplicy jako ateista, a w kilka minut
później wyszedłem z niej jako chrześcija-
nin i byłem świadkiem mojego własnego
nawrócenia, pełen zdumienia, które cią-
gle trwa…
Mój ojciec chciał mnie widzieć w szko-
le przy ulicy Ulm. Poszedłem tam w wie-
ku dwudziestu lat, ale pomyliłem stronę
ulicy i zamiast wstąpić do Wyższej Szko-
ły Nauczycielskiej, wszedłem do sióstr od
Adoracji po kolegę, z którym miałem iść
na obiad.
To, co zamierzam wam opowiedzieć,
to nie historia jakiegoś odkrycia inte-
lektualnego. Jest to relacja o doświad-
czeniu i zycznym, o doświadczeniu pra-
wie laboratoryjnym. Otwierając żelazne
drzwi klasztoru byłem ateistą. Ateizm
przybiera wiele form. Jest ateizm i lo-
zoi czny, który wcielając Boga w przy-
rodę odmawia Mu odrębnej osobowo-
ści i umieszcza wszystkie rzeczy w za-
sięgu ludzkiej inteligencji; nic nie jest
Bogiem, wszystko jest boskie. Ten ate-
izm prowadzi do panteizmu pod postacią
Jedyną rozsądną
postawą człowieka
w obliczu śmierci jest
przylgnięcie do
osoby Chrystusa
jakiejś ideologii. Ateizm naukowy odrzu-
ca hipotezę Boga jako nieodpowiednią
w badaniach i usiłuje wyjaśnić istnienie
świata tylko poprzez właściwości mate-
rii, nie pytając, skąd ona sama pocho-
dzi. Jeszcze bardziej radykalny ateizm
marksistowski nie tylko neguje Boga, ale
posłałby Go na urlop, nawet gdyby ist-
niał. Jego natrętna obecność przeszka-
dzałaby w wolnej grze woli człowie-
ka. Istnieje również ateizm najbardziej
rozpowszechniony, który dobrze znam,
to ateizm idiotyczny. Taki był mój ate-
izm. Ateizm idiotyczny nie stawia sobie
pytań. Uważa za naturalne przebywanie
człowieka na ognistej kuli pokrytej cien-
ką warstwą suchego błota i obracającej
się wokół swojej osi z prędkością ponad-
dźwiękową dookoła słońca — czegoś
w rodzaju bomby wodorowej, unoszo-
nej przez miliardy lampionów (gwiazd)
o zagadkowym pochodzeniu i niezna-
nym przeznaczeniu. Byłem jeszcze takim
ateistą, kiedy przechodziłem przez drzwi
kaplicy i pozostawałem nim nadal w jej
wnętrzu. Obecni tam ludzie, widziani pod
światło, rzucali tylko cienie, między któ-
rymi nie mogłem odróżnić mojego przy-
jaciela i coś w rodzaju słońca promie-
niowało w głębi kaplicy. Nie wiedziałem,
że był to Najświętszy Sakrament.
Nie doznałem nigdy zmartwień miło-
snych ani niepokoju, ani ciekawości.
Religia była starą chimerą, a chrześci-
janie, gatunkiem opóź nionym na dro-
dze historycznej ewolucji. Historia opo-
wiedziała się za nami — za lewicą, a pro-
blem Boga był rozwiązany przez nega-
cję, co najmniej od dwóch do trzech stu-
leci. W moim środowisku religia wyda-
wała się tak niemodna, że nie było się
już nawet antyklerykałem, chyba tylko
w dniach wyborów…. Jeszcze dzisiaj
widzę tego dwudziestoletniego chłopca,
którym wtedy byłem. Nie zapomniałem
jego osłupienia, kiedy nagle wyłaniał
się przed nim z głębi tej skromnej kapli-
cy świat, inny świat — o blasku nie do
zniesienia, o szalonej spoistości, którego
światło objawiało i jednocześnie zakry-
Chrześcijaństwo
nie jest ani rzeczą,
ani ideą, ale to Osoba
Jezusa Chrystusa,
który
zwyciężył
śmierć
przez swoje
zmartwychwstanie
10
• nr 5-2004
wało obecność Boga, tego samego Boga,
o którym jeszcze przed chwilą przysięgał-
by, że istnieje tylko w ludzkiej wyobraźni.
Jednocześnie spływała na niego fala sło-
dyczy zmieszanej z radością o mocy, która
może skruszyć serce, i której wspomnienie
nigdy nie zaniknie, nawet w najgorszych
chwilach życia, niejednokrotnie przenik-
niętych lękiem i nieszczęściem. Odtąd nie
stawia sobie innego zadania, jak tylko
świadczyć o tej słodyczy i o tej rozdzie-
rającej czystości Boga, który mu poka-
zał owego dnia przez kontrast, z jakiego
błota został ulepiony… Owym światłem,
którego nie ujrzałem cielesnymi oczyma,
nie było to, jakie nas oświeca lub powodu-
je opalanie. To było światło duchowe, tzn.
światło pouczające — jakby żar prawdy.
Odwróciło ono dei nitywnie porządek rze-
czy. Od chwili, kiedy je ujrzałem, mógłbym
powiedzieć, że dla mnie tylko Bóg istnieje,
a wszystko inne jest jedynie hipotezą…
Jeśli chodzi o moją wolną wolę, to
posługiwałem się nią naprawdę dopie-
ro po moim nawróceniu, kiedy zrozumia-
łem, że tylko Bóg może nas uratować ze
wszystkich zależności, w jakie nieuchron-
nie popadlibyśmy bez Niego.
Podkreślam. To było obiektywne
doświadczenie, prawie z dziedziny i zyki,
i nie mam nic cenniejszego do przekaza-
nia, jak tylko to: poza tym światem, który
nas otacza i którego cząstką jesteśmy,
odsłania się inna rzeczywistość, nieskoń-
czenie bardziej konkretna niż ta, w której
na ogół pokładamy ufność. Jest ona osta-
teczną rzeczywistością, wobec której nie
ma już pytań
(s. 21-24).
Wiele lat później już jako światowej
sławy pisarz i dziennikarz mówił:
Co ja
mogę uczynić na wieść, że chrześcijaństwo
jest prawdziwe? Co na to poradzę, że istnie-
je Prawda i że Prawda ta jest Osobą
?
Chrześcijaństwo nie jest ani rzeczą, ani
ideą, ale to Osoba Jezusa Chrystusa, który
zwyciężył śmierć przez swoje zmartwych-
wstanie i pozostał z nami w sakramen-
tach pokuty i Eucharystii, aby nas prowa-
dzić do życia wiecznego w niebie. Jego
Boską Miłość i życie wieczne, każdy czło-
wiek może otrzymać za darmo, musi speł-
nić tylko jeden warunek:
w ciemnościach
wiary całkowicie zaufać i zawierzyć
Jezusowi całe swoje życie
. To jest jedy-
na recepta na pełnię szczęścia i osiągnię-
cie życia wiecznego w niebie. Zmarnować
taką szanse byłoby szczytem bezmyślno-
ści i głupoty.
Ja jestem
zmartwychwstaniem
i życiem.
Kto we Mnie
wierzy, choćby i umarł,
żyć będzie
(J 11, 25-26).
ks. M. Piotrowski TChr
nr 5-2004 •
11
Pan Bóg
uchyla nam rąbka
Pan Bóg
uchyla nam rąbka
Pan Bóg
tajemnicy
Życie po śmierci jest dla
nas, żyjących na ziemi,
nieprzeniknioną tajemnicą.
Pan Bóg uchyla nam nieco
rąbka tej wielkiej tajemnicy
pozwalając niektórym
zmarłym skontaktować się
z żyjącymi na ziemi.
Jeden z największych współczesnych
polskich teologów, ks. prof. Czesław
Bartnik, tak pisze o spotkaniu ze swoim
zmarłym ojcem:
W nocy z 5 na 6 grud-
nia 1967 r. jechałem z Paryża do Brukse-
li. Pociąg jasno oświetlony ma coś z at-
mosfery pojazdu kosmicznego i coś z do-
mu, który porusza się tylko przez histo-
rię. Na granicy wystarczyło tylko okazać
bilet (…) Zostałem sam (…) Wziąłem do
ręki brewiarz. O godz. 2. w nocy, tak samo
cicho, tak samo jasno i tak samo zwyczaj-
nie, wchodzi do przedziału bezgłośnie mój
Ojciec, bez marynarki, w koszuli i ka-
mizelce, z uczesanymi białymi włosami.
Siada po mojej lewej stronie. Raczej jed-
nak czuję go duszą niż widzę. Mówi do
mnie bez słów: „Ceśku! Ostań z Bogiem!
Pamiętasz, jak kazałem ci jechać za gra-
nicę poznawać świat? I ja sam odjecha-
łem, tylko innym pociągiem”. Nawet mną
to nie wstrząsnęło. Z najgłębszą życzliwo-
ścią zwróciłem się cały w tę stronę; żeby
coś powiedzieć, żeby omówić cały mój los
tułaczy. Nikogo nie było. Wyszedłem na
korytarz. Jasna cisza. Tylko owa rytmi-
ka muzyki pociągu. Nie wierzyłem w du-
chy. Ale widziałem jedno: Ojciec zmarł.
12 XII otrzymałem w Lowanium od moje-
go wychowanka, ks. Henryka Ostrow-
skiego, depeszę: „Głębokie kondolencje”.
Nie pisało, kto zmarł. Ale wiedziałem kto.
Było to tylko potwierdzenie
(
Światło Świa-
ta,
WNKUL, Lublin 1991, s. 412).
Pan Bóg pozwala niektórym duszom
cierpiącym w czyśćcu, skontaktować
się z osobami wybranymi przez Boga
i prosić o pomoc, szczególnie o Msze
św. i modlitwy w ich intencji.
Wielu świętych otrzymało specjal-
ny dar mistycznego doświadczenia rze-
czywistości czyśćca oraz kontaktu z du-
szami czyśćcowymi, aby im pomagać
przez modlitwę i cierpienie w ich inten-
cji. Św. Faustyna pisze w swoim
Dzien-
niczku
:
Ujrzałam Anioła Stróża, który mi
kazał pójść za sobą. W jednej chwili zna-
lazłam się w miejscu mglistym, napełnio-
nym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz
cierpiących. Te dusze modlą się bardzo
gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko
możemy im przyjść z pomocą. Płomienie,
które paliły je, nie dotykały się mnie. Mój
Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na
chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie
ich jest największe cierpienie. I odpo-
wiedziały mi jednozgodnie, że
najwięk-
sze dla nich cierpienie to jest tęsknota za
Bogiem
. Widziałam Matkę Bożą odwie-
dzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywa-
ją Maryję „Gwiazdą Morza”. Ona im
przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi
porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi
znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi tego
więzienia cierpiącego. [Usłyszałam głos
wewnętrzny], który powiedział: „Miło-
sierdzie moje nie chce tego, ale sprawie-
dliwość każe”. Od tej chwili ściślej obcu-
ję z duszami cierpiącymi
(Dz 20). Św.
Faustyna nieustannie modliła się w in-
tencji dusz w czyśćcu cierpiących, nio-
sła im w ten sposób pomoc w ich doj-
rzewaniu do nieba. Wielokrotnie przy-
chodziły do niej dusze czyśćcowe pro-
sząc o modlitwę. Już na samym początku
nowicjatu przyszła do niej zmarła siostra,
aby prosić o modlitwę:
Kiedyśmy przyje-
chały do nowicjatu, siostra... była umie-
rająca. Za parę dni siostra... przychodzi
do mnie i każe mi iść do matki mistrzyni
i powiedzieć, żeby matka prosiła jej spo-
wiednika, księdza Rosponda, żeby za nią
odprawił jedną mszę św. i trzy akty strze-
liste. W pierwszej chwili powiedziałam,
W tomie z serii
Chrześcijanie
pod
redakcją bp. B. Bejze opublikowane są
listy Marii Kolbe, matki św. Maksymilia-
na. Jeden z tych listów napisany w okresie
okupacji zawiera opis nadzwyczajnego
spotkania. Maria Kolbe pisze, że w 1941
r., wkrótce po męczeńskiej śmierci swo-
jego syna, o której wtedy jeszcze nie
wiedziała, po przebudzeniu rozpoczęła
poranną modlitwę. W pewnej chwili usły-
szała delikatne pukanie do drzwi, odwró-
ciła się i zdumiona zobaczyła swego syna
Maksymiliana ubranego w franciszkań-
ski habit. Był radosny, uśmiechnięty, nad-
zwyczajnie piękny i promieniujący prze-
dziwną jasnością. Pani Kolbe zaniemówi-
ła z radości i zapytała po chwili milcze-
nia:
Synu, czy Niemcy ciebie wypuścili?
Maksymilian przeszedł przez pokój, zbli-
żył się do okna i powiedział:
Nie martw
się o mnie, mamo. Tam, gdzie jestem, jest
pełnia szczęścia
. Po wypowiedzeniu tych
słów nagle znikł. Maria Kolbe natych-
miast zrozumiała, że jej syn umarł i przy-
szedł, aby ją o tym poinformować. Dopie-
ro później przyszła pocztą oi cjalna wia-
domość z obozu w Oświęcimiu o śmierci
św. Maksymiliana.
12
• nr 5-2004
uchyla nam rąbka
12
• nr 5-200
że dobrze, ale na drugi dzień pomyśla-
łam sobie, że nie pójdę do matki mistrzy-
ni, ponieważ niewiele rozumiem, czy to
sen, czy jawa. I nie poszłam. Na przyszłą
noc powtórzyło się to samo wyraźniej,
w czym nie miałam żadnej wątpliwości.
Jednak rano postanowiłam sobie, że nie
powiem o tym mistrzyni. Dopiero powiem,
jak ją zobaczę wśród dnia. Zaraz się z nią
[zmarłą] spotkałam na korytarzu, robiła
mi wyrzuty, [że] nie poszłam zaraz, i na-
pełnił duszę moją wielki niepokój, więc
natychmiast poszłam do matki mistrzy-
ni i opowiedziałam wszystko, co zaszło.
Matka odpowiedziała, że tę sprawę zała-
twi. Natychmiast spokój zapanował w du-
szy, a na trzeci dzień owa siostra przyszła
i powiedziała mi: „Bóg zapłać

(Dz 21).
Św. o. Pio otrzymał od Boga szcze-
gólny dar kontaktu z duszami czyśćcowy-
mi. Tak często go odwiedzały, że pewne-
go dnia o. Pio powiedział:
Widzę tak wiele
dusz z czyśćca, że one mnie już więcej
nie przerażają. Więcej dusz zmarłych niż
żyjących uczestniczy w moich Mszach św.
i prosi mnie o modlitwę
.
Ojciec Pio oi arował Bogu siebie oraz
wszystkie swoje cierpienia i modlitwy za
nawrócenie grzeszników i dusze w czyść-
cu cierpiące. Często przypominał:
Musi-
my modlić się za dusze w czyśćcu. To nie-
wiarygodne, co one mogą uczynić dla
naszego duchowego dobra, z wdzięczno-
ści dla tych na ziemi, którzy pamiętają
o modlitwie za nie
.
Jedno z bardzo wielu spotkań z du-
szami czyśćcowymi miał o. Pio, gdy był
jeszcze młodym zakonnikiem. Wyda-
rzyło się to w lutym 1922 r. O. Pio opo-
wiedział o tym spotkaniu w czasie coty-
godniowej konferencji:
Teraz posłu-
chajcie, co mi się przydarzyło wieczo-
rem kilka dni temu. Zszedłem na dół, by
ogrzać się przy kominku i byłem zdziwio-
ny, że zastałem czterech zakonników sie-
dzących w milczeniu wokół ognia, z kap-
turami na głowach. Pozdrowiłem ich:
„Niech będzie pochwalony Jezus Chry-
stus”, lecz żaden nie odpowiedział. Spoj-
rzałem na nich uważnie, aby zobaczyć,
kim oni są, lecz nie rozpoznałem żadnego
z nich. Pozostałem w pokoju, patrząc na
nich przez kilka minut i miałem wrażenie,
że cierpią. Powtórzyłem pozdrowienie,
lecz ponownie nie otrzymałem odpowie-
dzi, więc poszedłem na piętro do pokoju
ojca gwardiana, aby spytać, czy przyby-
li jacyś zakonnicy z gościną. Ojciec supe-
rior … odpowiedział: „Ojcze Pio, komu
chciałoby się przyjść tutaj w taką okrop-
ną pogodę?” Odpowiedziałem: „Ojcze
gwardianie, czterech kapucynów w kap-
turach na głowach siedzi na ławkach przy
kominku i grzeje się przy ogniu. Popatrzy-
łem na nich uważnie, lecz ich nie rozpo-
znaję. Nie wiem, kim są”. Ojciec Gwar-
dian wykrzyknął: „Czy to możliwe, żeby
odwiedzający nas zakonnicy przybywa-
li tu bez mojej wiedzy? Zejdźmy na dół
i sprawdźmy”. Poszliśmy do sali z komin-
kiem, lecz nie było tam nikogo. Później
zrozumiałem, że czterej zakonnicy, byli
zmarłymi zakonnikami, którzy odbywa-
li swój czyściec w miejscu, gdzie obrazili
Pana Boga. Modliłem się całą noc przed
Najświętszym Sakramentem, aby uwolnić
ich z czyśćca
.
Modlitwa i cierpienie oi arowane za
ludzi przebywających w czyśćcu jest
naszym chrześcijańskim obowiązkiem
i znakiem miłości bliźniego.
Trzy lata temu w kościele parai alnym
w Poznaniu w dzielnicy Ławica, miało
miejsce wstrząsające wydarzenie. W pa-
rai i we wspomnienie wszystkich wier-
nych zmarłych odprawiana jest wyjąt-
kowo uroczysta Msza św. za nieżyją-
cych parai an. Jest bogato rozbudowa-
na liturgicznie i uczestniczy w niej bar-
dzo dużo wiernych. Tamtego roku, pod
koniec Mszy św., przed końcowym bło-
gosławieństwem, ks. Proboszcz zauwa-
żył, że do kościoła wszedł ubrany w czar-
ną sutannę śp. ks. Arcybiskup J. Stroba.
Podszedł pod ołtarz i wyciągając rękę
powiedział:
A ja?
Ks. Proboszcz uświa-
domił sobie, że w czasie Mszy św. nie
pamiętano o nim w modlitwie i dlate-
go teraz prosi, żeby się również za niego
pomodlono. Wezwał więc zgromadzo-
nych do modlitwy za śp. ks. Arcybiskupa
Strobę. Po odmówieniu modlitwy ks. Ar-
cybiskup zniknął. Było to ogromne prze-
życie dla ks. Proboszcza i całej para-
i i oraz znak dany od Pana Boga, żeby
modlić się za dusze w czyśćcu cierpiące.
Dlaczego Bóg pozwala na tak niezwy-
kłe zjawiska? Przede wszystkim w tym
celu, aby nam uświadomić, że zmarli są
bardzo blisko nas i naszym obowiązkiem
jest pomaganie im przez modlitwę i życie
zgodne z Ewangelią, w ich dojrzewaniu
do nieba. Z drugiej strony Chrystus pra-
gnie, abyśmy całym sercem przygotowy-
wali się na spotkanie się z Nim w chwi-
li śmierci, oraz pamiętali, że nie może-
my przywiązywać się do dóbr material-
nych, pięknego domu, mieszkania, pie-
niędzy, majątku itd, gdyż
w momencie
śmierci będzie liczyła się tylko miłość
i nasza dojrzałość do miłości
. Będziemy
sądzeni z miłości. Natomiast niedojrza-
li do miłości będą musieli, w niewyobra-
żalnym cierpieniu czyśćca, dojrzewać do
pełni szczęścia w niebie.
Red.
Modlitwa i cierpienie ofiarowane
za ludzi przebywających w czyśćcu
jest naszym
chrześcijańskim
obowiązkiem i znakiem miłości
bliźniego
nr 5-2004 •
13
nr 5-2004 •
13
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tejsza.htw.pl
  •